Jeszcze do niedawna na ulicach naszych miast można było często spotkać "chopiony" - kobiety wiernie trzymające się tradycyjnego, ludowego ubioru, zarówno w dni powszednie jak i świąteczne Jednak od lat 80-tych XX wieku widoczny jest szybki i bezpowrotny zanik tego widomego znaku śląskiej kultury ludowej. Jeszcze w latach 70-tych "chopionki" były nieodłącznym kolorytem wsi i podmiejskich osad.
Strój świąteczny: Na głowach złociste chusty szpigeltuski, poniżej chińskie fortuchy
Obecnie na co dzień, pojedyncze chopionki można spotkać jeszcze na ulicach Radzionkowa, Piekar i Dąbrówki Wielkiej. Początek XXI wieku skłania nas do refleksji, jak długo będzie jeszcze żywa tradycja stroju ludowego w naszym regionie? Strój ludowy noszony w Radzionkowie w literaturze naukowej występuje pod nazwą bytomski strój ludowy - zamiennie - rozbarski, obejmuje swym etnograficznym zasięgiem dawną Ziemię Bytomską, (dziś już historyczne pojęcie obejmujące w przeszłości swym zasięgiem powiat tarnogórski i miasta GOP-u) i Ziemię Gliwicką. Podobnie było w przedwojennym powiecie pszczyńskim, podzielonym z czasem na pszczyński i tyski (na terenie obu tych powiatów występuje strój ludowy pszczyński). W stosunku do terminu "bytomski strój ludowy", używa się zamiennie, z popularnych opracowaniach - "rozbarski" (dzielnica Bytomia, znana przed wojną z tradycji noszenia tego stroju) oraz "górzański" - nazwa sztucznie wprowadzona. Obecnie nazwę "strój rozbarski" raczej należałoby zaniechać, ponieważ na Rozbarku w latach 70-tych nastąpił jego zanik. W wyniku 20-letniej przerwy została przerwana wielopokoleniowa tradycja przekazywania zwyczajów ludowych (w tym stroje) wśród rodzin autochtonicznych mieszkańców Rozbarku. Jak podaje ks. proboszcz Józef Ledwig (parafia pw. św. Jacka w Bytomiu Rozbarku), w roku 1993 lub 94 powrócono do tradycji uczestnictwa w strojach ludowych, z okazji ważniejszych uroczystości kościelnych. Na koszt parafii uszyto 10 par dziewczęcych i męskich strojów, w których młodzież parafialna uczestniczy z okazji świąt i ważniejszych uroczystości kościelnych nie tylko w parafii, lecz również w innych kościołach dekanatu bytomskiego. Niestety stroje te ze względów obiektywnych wykazują pewne braki. W stroju męskim złote guziki nie posiadają już motywów pracy rolnika, a żółte spodnie "skórzoki", są płócienne, zamiast z prawdziwej skóry jelenia. Jest to problem ogólnie występujący przy rekonstrukcji strojów męskich. Współczesny obraz używania stroju ludowego w regionie bytomskim można podzielić na 3 tendencje:
1) Strój codzienny (do prac domowych i wyjściowy) i świąteczny (na uroczystości kościelne i państwowe) - używany przez najstarsze pokolenie "chopion". Wszystkie elementy stroju są autentyczne.
2) Strój świąteczny - używany (uroczystości kościelne i państwowe) przez starsze pokolenie kobiet oraz przez mężczyzn - rolników (w różnych grupach wiekowych), w rodzinach gdzie był przekazywany wielopokoleniowo. Wszystkie elementy stroju są autentyczne.
3) Strój świąteczny szyty współcześnie (brak wielu elementów autentycznych) - używany w zespołach folklorystyczych, domach kultury oraz forma najbardziej zbliżona do autentyku, to szyty przez chopiony dla swych wnuczek.
Co do nazwy "chopiona", zdrobniale "chopionka", czy też ubrana "po chopsku", to te określenia, są przeważnie błędnie pisane i wymawiane jako: "chłopiona", "chłopionka", "po chłopsku". Błędny zapis tych nazw powstał w wyniku skojarzenia z literacką formą "chłop", co dezinformuje osoby nie znające dialektu śląskiego.
Strój codzienny
Zachował się tylko wśród najstarszego pokolenia, prawdopodobnie z przyczyn naturalnych za parę lat całkowicie zniknie z Radzionkowa i innych nielicznych już miejscowości. Noszony jest tylko przez kobiety urodzone do początku lat 20-tych. Według chopionek z Radzionkowa, po ukończeniu szkoły podstawowej, w wieku ok. 15 lat, matki kazały im obowiązkowo chodzić w codziennym i świątecznym stroju ludowym, zwanym: "chopski" i "po chopsku" w odróżnieniu od miejskiego - "po pańsku". Używanie tradycyjnego ubioru przez dziewczęta, dawało lepsze widoki na zamążpójście; było gwarancją dla kawalerów, że kandydatka na żonę została wychowana wg tradycyjnych śląskich wzorów. Jak informuje pani Helena Szołtysik z Radzionkowa: prawdziwa chopionka powinna być "fest szyroko", czyli cztery warstwy sukien powinny ją jak najwięcej poszerzać w sylwetce. Przepisowa ilość sukien chopionki, w kolejności: "futerbarchanka", "sztrajfrok", "moryrok" i "wierchnio kiecka" jako zewnętrzna, a na niej dodatkowo pasiasta biało-niebieska "zopaska" (na codzień) lub w kolorowe kwiaty "chiński fortuch" (świątecznie). Obfite kształty wiązały się z odpowiednią pozycją społeczną. Im obfitsze kształty miał człowiek tym większe poważanie. W okresie międzywojennym zachodziły powolne zmiany w obyczajowości. Niektóre dziewczęta próbowały się wyłamywać z tych reguł, ze względu na uciążliwość noszenia na sobie tak sporej ilości odzieży (szczególnie w czasie upałów było to dokuczliwe) i zredukowały ilość sukien z czterech do dwóch (czyli do "sztrajfroka" i "wierchniej kiecki" plus "zopaska" lub "chiński fortuch"). Z tego powodu były pogardliwie zwane szulajami i nie cieszyły się najlepszą opinią w lokalnej społeczności.
Strój codzienny wyjściowy
Strój codzienny dzielił się na kilka kategorii, przeznaczony do różnych funkcji. Najmniej reprezentatywny - domowy - służył w obejściu i na pobliskie zakupy. Bardziej reprezentatywny służył do podróży np. na zakupy do Bytomia, czy Katowic. Początkowo chopiony pochodziły z rodzin chłopskich, a wraz z postępującym uprzemysłowieniem, z robotniczo-chłopskich. Z zamożnych rodzin chłopskich wychodziły za mąż za gospodarskich synów, którym często pod groźbą wydziedziczenia, nie wolno było się żenić z dziewczynami z niższą pozycją majątkową, a tym bardziej pochodzącą z innej klasy społecznej (stanu). Uboższe córki gospodarskie, które wyszły za mąż za robotników, nadal ubierały się wyłącznie w strój ludowy, nierzadko przekazując tę tradycję swoim córkom w formie już tylko świątecznego stroju. Na początku XXI wieku jedynie w trzech miejscowościach żyją kilkunastoosobowe grupy chopionek, zauważalne czasem w dzień powszedni w obejściu i na ulicy (Dąbrówka Wielka, Radzionków i Piekary Śląskie).
Strój świąteczny
Strój świąteczny w odróżnieniu od codziennego ma szanse przetrwania. W wielu miejscowościach jest on nadal noszony głównie przez kobiety z okazji świąt kościelnych i państwowych. Tradycje te podtrzymują kobiety przeważnie w wieku powyżej 50 lat, w większych wsiach (Nakło Śląskie, Świerklaniec) i miejscowościach (Dąbrówka Wielka, Radzionków i Piekary). Całkiem inaczej wygląda sytuacja w Chorzowie Starym. Tu przetrwał tylko męski strój. Duże zamożne gospodarstwa rolne wykształciły silną i zwartą społeczność chłopską odporną na obce wpływy i zmiany kulturowe. Mieszczanie, nielubiani urzędnicy (przeważnie obcy) byli często sprawcami pożerania chłopskiej ziemi przez przemysł. Robotnicy przeważnie posługujący się tym samym dialektem co chłopi, mimo zbliżonych obyczajów, byli uważani przez chłopów za niższą warstwę społeczną nie posiadającą majątku (tak ważnego przy ożenku i zamążpójściu), podatną na miejskie nowinki.
Strój świąteczny na chłodną porę roku
Wobec takiego dystansu do innych warstw, chłopi, chłoporobotnicy, starali się zawierać związki małżeńskie we własnej grupie stanowej. Sprzyjało to kultywowaniu i konserwacji własnych, odwiecznych obyczajów (przed wojną antagonizm między chłopskimi Miechowicami, a proletariackim Karbiem, podobnie między Radzionkowem, a Rojcą). Wysokie poczucie własnej godności stanowej, przyczyniło się zachowania męskiego stroju ludowego do dziś. Uroczystości kościelne, procesje, pogrzeby gospodarzy, do dziś wiążą się z uczestnictwem rolników w autentycznych strojach ludowych przekazywanych przez pokolenia. O tym jak bardzo jest jeszcze mocne przywiązanie do tradycji w Chorzowie Starym, świadczy fakt, że próba przejęcia przez górników noszenia baldachimu w czasie procesji (ok. 10 lat temu, zakończyła się ostrym sprzeciwem nielicznych już przecież rolników. Współcześni chorzowscy rolnicy posiadają mocno skurczone parohektarowe gospodarstwa (w wyniku wywłaszczeń pod Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku), co w przyszłości grozi zanikiem tego najstarszego zawodu na terenie Chorzowa i zarazem męskich strojów ludowych. W odróżnieniu od kobiet, wśród rolników i ich synów, można spotkać osoby w różnym przedziale wiekowym (od 25 do 65 lat, czyli w wieku produkcyjnym). Podobna sytuacja jest w niedalekich Brzozowicach-Kamieniu (Piekary Śląskie), gdzie gospodaruje jeszcze czterech rolników. Ogólnie biorąc pod uwagę zachowane tradycje chodzenia w autentycznym stroju ludowym, są szanse utrzymania w niektórych miejscowościach ciągłości tradycji (Brynica - kobiecy, Brzozowice-Kamień - męski, Chorzów Stary - męski, Dąbrówka Wielka - kobiecy i męski, Nakło Śląskie - kobiecy, Piekary - kobiecy i męski, Radzionków - kobiecy, Świerklaniec - kobiecy. Lecz jest tu potrzebna ingerencja i zachęta proboszczów oraz animatorów kultury, by na żadnym święcie nie zabrakło go. Najlepszym przykładem jest Dąbrówka Wielka, gdzie dokłada wszelkich starań, aby mieszkańcy nie porzucali swego dziedzictwa. Dzięki temu młode dziewczyny nie wstydzą się wkładać ubiorów swych matek i babek, co gwarantuje ciągłość tradycji.
Stroje świąteczne z materiałów zastępczych
Współczesne próby reaktywowania folkloru już w formie estradowej, czy też na potrzeby domów kultury, kończą się z reguły lepszymi lub gorszymi podróbkami strojów ludowych, nie zawsze mogącymi wiernie oddać lokalny koloryt. Chociaż, tak jak wszędzie część ubiorów szyta jest z materiałów zastępczych. Nie produkuje się już oryginalnych guzików na bruślek (granatowa, męska kamizelka, w Chorzowie Starym - czarna), czy skóry jelenia do spodni - zastępuje się je żółtym płótnem. Osobnym problemem jest jednakowość wszystkich elementów stroju kobiecego w dużych zespołach. W rzeczywistości żadna chopionka nie dopuściłaby do tego, żeby wszystkie barwy i wzory na stroju były powtarzalne. Jak każda kobieta, chciała się czymś odróżnić od drugiej. Przy kompletowaniu strojów dla zespołów i innych grup folklorystycznych, warto zróżnicować trochę stroje dziewczęce i kobiece. Humorystycznym akcentem niejednej imprezy są wianki na głowie leciwych pań występujących w strojach ludowych, na różnych uroczystościach (Piekarskie Klachule). Wianek (wionek) na głowie płci pięknej jest oznaką niewinności i dziewictwa - przynależny tylko pannom.
Obecny strój świąteczny. Młodsze pokolenie w strojach uszytych z materiałów zastępczych.
W wielu zespołach folklorystycznych 50-letnie dziołchy paradują w takich wiankach (mające nie tylko własne dzieci, ale i plejadę wnuków). Podsumowując tą tematykę, należałoby również zwrócić uwagę na zabezpieczenie autentycznych strojów, jakie przechowywane są po przodkach w wielu śląskich rodzinach. Często zdarza się, że atrakcyjniejsze części są przerabiane na inne przedmioty (barwne tureckie chusty ulegają całkowitej przeróbce np. jako poduszki, spodnie "skórzoki" ze względu na właściwości materiału, cięte są na ściereczki do czyszczenia okien). Również krewni z Niemiec zabierają wszelkie pamiątki po przodkach, jako wspomnienie utraconej "małej ojczyzny". Z biegiem lat, gdy wymierają właściciele tych pamiątek, potomkowie (chcąc często zapomnieć o swoich śląskich korzeniach) bezmyślnie pozbywają się ich. Antykwariusze znajdują wiele cennych silesiaków w niemieckich hasiokach, wioząc np. powstańcze medale z powrotem do Polski. Pozytywnym przykładem są nauczyciele-zapaleńcy, którzy próbują gromadzić stroje ludowe z danej miejscowości (często już zdekompletowane). Poza dokumentacją fotograficzną i zbiorami muzealnymi, jest to skuteczny sposób wychwycenia lokalnych różnic w ubiorze między miejscowościami i zachowaniem kultury materialnej ludu śląskiego dla przyszłych pokoleń.
Tekst i zdjęcia: Jarosław A. Krawczyk